
Witajcie,
Mam 22 lata i jestem osobą uzależnioną od pornografii i masturbacji. Chciałabym podzielić się z Wami moją historią, aby uświadomić Wam, jak bardzo łatwo wpaść do tego bagna i jak ciężko z niego wyjść. Pragnę zwrócić uwagę na sytuacje, które ułatwiają upadek.
Moja historia zaczyna się we wczesnym dzieciństwie. Już wtedy miewałam fantazje na temat sadomasochizmu. Nie będę wdawać się w szczegóły, bo są nie chcę budzić w Was niepotrzebnych wyobrażeń. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Nie widywałam takich scen, nie byłam w domu bita, a jednak… Gdzieś w mojej głowie utkwiło przekonanie, że to musi być przyjemne, podniecające.
Mając naście lat, w okresie dojrzewania byłam naturalnie ciekawa tego, co dzieje się z moim ciałem i tu pojawiły się oczywiście wszelkiego rodzaju poradniki o dojrzewaniu. Głupawych pisemek typu „Bravo” nigdy nie czytałam, ale wcale nie były mi potrzebne, skoro miałam „mądre” i „poważne” książki na ten temat, napisane przez specjalistów… Według nich, miałam prawo do „poznawania własnego ciała i tego co sprawia mi przyjemność”. Ładnie brzmi, prawda? Mam ochotę zrobić coś, co będzie dla mnie przyjemne, a przy okazji poznam swoje ciało, więc dlaczego by nie połączyć przyjemnego z pożytecznym? Ano dlatego, że to szumnie nazwane „poznawanie własnego ciała” to nic innego jak samogwałt, masturbacja – obrzydliwa, egoistyczna i uzależniająca czynność, w dodatku poważny grzech według Kościoła katolickiego (a także chyba całego chrześcijaństwa i większości innych religii). A muszę dodać, że jestem wierząca i żałuję, że nikt osobom w moim wieku nie mówił na religii o tym, jak bardzo niebezpieczne są pornografia i masturbacja, że od tego można się uzależnić… Może wtedy (jakieś 10 lat temu) temat nie był tak powszechny, ale cóż… Pseudonaukowcy odpowiadali na potrzeby młodzieży fałszywymi poradami, a księża i katecheci mówili tylko „nie cudzołóż”, nawet na zajęciach WDŻ-u kwestia tych zagrożeń się nie pojawiała.
Mając 17 lat czułam się osamotniona, potrzebowałam miłości i bliskości i niestety, przyszedł taki dzień, jesienny i ponury, kiedy postanowiłam znowu „to” zrobić… Tym razem „udało” mi się wywołać orgazm i od tamtego czasu (prawie 5 lat) jestem uzależniona. Robię to raz, czasem kilka razy dziennie, czasem wytrzymuję tydzień, miesiąc w wolności. Zdaję sobie sprawę jakie świństwo robię, ale nie potrafię z tym skończyć, choć nie przestaję próbować. Sytuacja pogorszyła się, kiedy uzyskałam dostęp do Internetu a wraz z nim – zdjęcia, rysunki i, co najgorsze, olbrzymią ilość opowiadań, które odpowiadały moim najskrytszym dziecięcym fantazjom i rozbudzały wyobraźnię, a także pomagały w robieniu „wiadomo czego”. Tak jest, dla mnie najbardziej podniecające były właśnie te opowiadania, bo bardziej rozbudzały wyobraźnię niż filmy.
Ciągle próbuję wyjść z tego bagna. Niedawno trafiłam na YT na konferencje księdza Pawlukiewicza, który często porusza „te” tematy i to w sposób mądry i merytoryczny. Polecam je wszystkim, którzy tak jak ja nie ustają w drodze do wolności. Dziękuję osobom tworzącym ten portal za zainteresowanie się potrzebami młodych ludzi, za kurs pomagający wyjść z porno, za mądre podejście do sprawy.
Cieszę się, że mogłam się z Wami podzielić moją historią, mam nadzieję że komuś pomoże.
Pozdrawiam
Julia